Dziś proponuję zwykłą – niezwykłą tartę grzybową. A zaczęło się tak… Kolorowe liście drzew mieniące się w jesiennym słońcu, trzeszczące gałęzie pod stopami oraz godzinne wędrówki po lesie w poszukiwaniu grzybów i spokoju… Tak było tydzień temu, dwa tygodnie temu, trzy tygodnie temu… ba, tak jest prawie zawsze gdy dopisuje pogoda i wybieramy się na grzyby. Uwielbiam włóczyć się po lesie, a gdy w wyniku tej włóczęgi mogę przynieść do domu kosz pięknych grzybów, to po prostu dzika przyjemność! Idealny sposób na odpoczynek i obcowanie z przyrodą. Spacery, spacerami ale dziś i w tym poście najważniejszy jest ich owoc – czyli grzyby, które mogę jeść pod każdą postacią i nigdy nie mam dość. W tym roku wyznaczyłam sobie jesienne wyzwanie – zrobić tartę grzybową, która zostaje w pamięci… No i udało się… a przepisem na swój najlepszy grzybowy wypiek chcę podzielić się z Wami :).
Babka w kuchni, a Mąż w lesie…
Dziś rano wyprawiłam Męża do lasu na grzyby :). Strasznie żałuję, że nie mogłam wybrać się z Nim… Uwielbiam zbierać grzyby i włóczyć się po lesie. Według niektórych członków rodziny jestem urodzonym grzybiarzem ;). Cóż… trzeba dać czas na rehabilitację złamanej nodze. Gdy Go nie było, przyszykowałam niespodziankę – Jego ulubioną babkę orzechową, esencjonalną i aromatyczną (przepis tu : klik). Zapach prażonych orzechów laskowych i słodka woń czekolady otuliły nasz dom. K. wrócił z całym koszykiem prawdziwków, kilkunastoma podgrzybkami i gołąbkiem ametystowym:). W tej chwili piekarnik furkocze susząc część znaleziska, a reszta czeka (my też czekamy) na zaplanowane dania – pizzę i gryczane bliny z sosem grzybowym :). Wszystkie potrawy niebawem na blogu. Zachęcam do rodzinnego zbierania grzybów, to wspaniały czas spędzony razem i możliwość przygotowania czegoś pysznego i nietypowego dla bliskich :).